Tak się zaczynają wielkie przemyślenia, iskry boże,
wodospady skojarzeń, obłęd i ekstaza. Chęć wydostania się poza klauzulę zdania,
by tym samym obronić najodważniej jego sens. A zaczęło się od niefortunnego i w
swej bogatej istocie fascynującego zdania pt ‘’ Karioki is the richest man. He
drives an old Volksvagen”. Moi słuchacze przy możliwym braku ingerencji w
strukturę zdania mieli za zadanie użyć tzw. relative pronoun, zaimka
względnego. I ta względność okazała się rozpięta i rozpasała, co mi nie przyszło
do głowy, ze względu na wyćwiczoną intuicję, która karze mi wybierać te wersje,
które są na pewno bezpieczne. Byli tacy, którzy odważyli się nie tylko
najzwyczajniej i mechanicznie najgrzeczniej
zamienić zdanie, ale również wpuścić do środka tej zamkniętej zmurszałej
konstrukcji trochę indywidualizmu, kulturowego stereotypu, a raczej stereotypowego skojarzenia uwalniającego
się natychmiast i z irracjonalną w skutkach siłą, co do gości, którzy nie
wystarcza że są bogaci, to fanaberyjnie pojeżdżają sobie starym
volksvagenem. Bo kiedy widzimy dwie
informacje, które nie robią na nas
wrażenia, chyba że są sąsiedzko ulokowane obok siebie i tylko kropka pozwala je
uchronić od absurdu, to w ich połączeniu koniecznie musimy wykazać że
zlikwidujemy ten absurd transformując ich wewnętrzny świat kolejności. Tak
nakazuje nam obowiązek i kodeks logiki ludzkiej, która przecież zawsze istnieje
w jakiejś kulturze, historii, i moralności, a przynajmniej etyce. Zaczął się seans potu, eksperymentów z
umieszczaniem w zbiorach matematycznych faktów bogactwa i jazdy volkiem. Żeby
podejść do sprawy na świeżo, zmieniłam tożsamość Kariokiego na Georg’a a Volka
na Mercedesa. Poprosiłam też kogoś kto na co dzień nie zajmuje się zaimkami
względnymi. Zaczęło się rysowanie kółeczek, zbiorów oraz umieszczanie w nich
informacji, to miało wykazać równanie, czy dwa zdania w których kolejność
faktów się zmieniła, to wciąż to samo zdanie. Przy okazji pamiętam, że o ile
Bóg jest początkiem i końcem jednocześnie, więc nie ma to znaczenia, to już w
matmie za nieprawidłową kolejność działań dostałam pałę. Może wtedy to był znak.
Może kolejność jednak ma znaczenie. Piorąc czarne spodnie pomyślałam czy czarny
zawiera się w białym czy biały w czarnym, może to zawsze to samo. Jest trzeci
faktor – nadawanie znaczeń. To stworzył człowiek , a to pewnie znaczy, że
musiał coś zmienić, wpłynąć na suchego przestwór oceanu. Znaczenie jest zawarte
w kolejności, w emfazie. „Premier, który pojechał do Afryki, odwiedził
cmentarz, czy Premier, który odwiedził cmentarz pojechał do Afryki”, czy to ten
sam premier ?? . Ha. Czyż kolejność nie będzie zależała od preferencji wobec premiera i owych czynności, a może
przekazy podprogowe i przeświadczenia są tak silne, że dewaluuje się już sam
FAKT, a zaczyna tworzyć rzeczywistość relatywną, albo raczej kompatybilną do
SWOJEJ. To rodzi pytania nad kolejnością
wpływających na siebie zjawisk, czy najpierw pojawia się myśl, a dopiero potem
język, czy to język określa myśl. Po co
nam język jako narzędzie a priori, skoro myśli inaczej chcą. A co jeśli myśli
nie znajdują pokrycia w faktach, albo nie dla każdego są one tożsame ? Janek
widzi świat ze swojej perspektywy, Kasia z innej, a język ma być ten sam.
Artykuł pisany jest dla całego społeczeństwa. Jeśli zawrze się w nim głównie
opinia autora, czy nie dokona się nadużycie samego języka ? Na początku było
słowo, ono było u Boga i Bogiem było słowo. Więc lepiej nie zadzierajmy z
pradawnymi mądrościami. Zauważyłam, że mój lektorski autorytet oraz answer key
nie mają szans w starciu z takim ołowiem jakim jest niezwyciężona dusza
polskiego romantyzmu. Nie lubimy stosować się do poleceń w zadaniach. Zadania
wykonujemy tak, żeby polecenie przeczytać dopiero kiedy test jest już
sprawdzony i oddaje go wyimaginowany przeciwnik – lektor. Nie pierwszy i nie
ostatni raz zetknęłam się z wojującym duchem powstańca. Bernd Reinhardt
powiedział (poczęstował mnie inny słuchacz) że „wojna odradza humanizm”. To już
jakiś trop. Uruchomił mi się research – jesteśmy tak stęsknieni humanizmu do
którego przywykli nasi ambitni przodkowie, że sami wywołujemy wojny. Wojna z
relative pronouns! Nie będzie mi tu zaimek rządził, ja sam machnę ostrzem by mu
pokazać gdzie jest jego miejsce. Otóż pluralistycznie rzecz biorąc, nie mam
obiekcji by mi zamek się translokował, w końcu czas stalinizmu mamy już za
sobą, rok 84 minął. Ale jak posłuszeństwa wobec dowódcy nie ma, to nierządem
Polska stoi.
To jeszcze nie wszystko. Nie jesteśmy nawet w półmetku. Postanowiłam wykorzystać percepcję mojego naturszczyka, by obadać
zjawisko infinitive i gerund po określonych czasownikach. I tak dotykamy
sytuacji wiszącego obrazka. Bo dlaczego nie możemy powiedzieć „ I noticed the
pictures hanging” a zaledwie ‘hang’. Czy fakt zawieszonego i wiszącego obrazka
istniałby gdyby nie istniał obserwator, jego punkt odniesienia ? Przypomina mi
się teraz konkluzja Zizka na temat odrealnienia podmiotu, który jakoby nie
mając swojego punktu odniesienia, być może obserwatora, nie może za bardzo
potwierdzić swojej tożsamości. Czy wiara
istniałaby bez fizycznego jej przejawu jakim są relikwie nawiązujące do świata
niematerialnego ? Ale to już inna dygresja, o tym podzielę się kiedy zbiorę się
za temat Hoodoo. Pytanie nie powstałoby,
gdyby nie kolejny wnikliwy słuchacz – prawda dla mnie zastana nie zmusza mnie
do takich redefinicji, próby zrozumienia kondycji przedmiotów martwych
chociażby. Słuchacz słuchał i wydedukował; skoro sens zmienia się wraz ze zmianą końcówki
czasownika, to może i tutaj też byłoby możliwe wpłynąć na rzeczywistość tak, iż
obrazek mógłby się animować i emancypować na byt świadomy, i zaczął wpływać na
obserwatora a nie obserwator na niego – czy to nie inspiracja fizyką kwantową, rekonstytuującą wartości podmiotów
uważanych w antropocentrycznym świecie za martwe i nieoddziałujące do wartości
o randze przynajmniej współuczestnika sytuacji . Rzeczywistości potrafią na tyle się przenikać,
iż czasem nie ma już wielkiego znaczenia kto czyni a kto jest czyniony, a może
nie takich znaczeń szukamy w nowoczesnym postmodernistycznym świecie. Być może
to ja jestem obserwowana przez obrazek, być może to my jesteśmy oddychani , to
my jesteśmy tańczeni, kiedy pozwalamy energii swobodnie wypuszczać ruch poprzez
ciało, bez próby ślepego powtarzania ruchów w zerknięciu na YouCanDance. Mniemam
jednak, że facet na co dzień zasilający szeregi banku Millenium nie miał
intencji rozszerzania znaczeń do alternatywnych, np. psychodelicznych. Ale jego
umysł chcąc nie chcąc pobiegł w tym kierunku, to potrzeba abstrakcyjnego
myślenia. Kto wie, może zaczniemy dyskutować o języku teatralnym Sary Kane, i może
po prostu odczytamy język dosłownie.